wtorek, 13 września 2011

Moje projekty bumerangów i warsztaty bumerangowe.

Od jakiegoś czasu, dostaję dużo zapytań odnośnie moich wzorów bumerangów.
W związku z tym postanowiłem zamieszczać na moim blogu plany bumerangów mojego autorstwa. Zacznę jeszcze we wrześniu - obiecuję!

Kolejny news: Jak już wcześniej wspominałem na naszych "Wielkopolskich Spotkaniach Bumerangowych" wkrótce uruchomimy warsztaty bumerangowe dla dzieci i młodzieży. Niestety urządzenie i zorganizowanie takich warsztatów nie jest rzeczą łatwą i w związku z tym jeszcze trochę potrwa. Na dziś nie jestem w stanie podać dokładnego terminu rozpoczęcia warsztatów. Proszę o cierpliwość - wiem że wielu z Was już nie może się tego doczekać :)
Jeśli ktoś już chciałby się wpisać na wstępną listę to proszę o kontakt mailowy - adres jest na dole po lewej stronie i trzeba go ręcznie przepisać.

Dalsze informacje na temat warsztatów będą umieszczane na blogu i na Facebooku.

sobota, 27 sierpnia 2011

Bumerang w "Panoramie"


Dziś chciałem się podzielić znaleziskiem wykopanym z archiwów przez Marcina, za co serdecznie mu dziękuję!

Była sobie kiedyś za czasów PRL-u gazeta o nazwie "Panorama":


W tych czasach choć z tekstami, (tak jak zresztą i dziś) bywało różnie, to jednak kolorowe gazety miały tę przewagę nad dzisiejszymi, że nie składały się głównie z reklam. Tak po prawdzie - reklam prawie w nich nie było :)
Często jednak można było znaleźć konkrety i ciekawostki - tak jak w tym artykule z "Panoramy" z czerwca 1980 roku zatytułowanym : "Z tajemnic aerodynamiki: Bumerang"



Autorka - jak sama przyznaje posługiwała się nie własnym doświadczeniem, ale publikacja - książką o bumerangach. Prawdopodobnie dlatego nie wszystko zostało wyjaśnione do końca poprawnie i w samym artykule jest trochę nieścisłości, ale nie czepiam się drobiazgów - była to jedna z niewielu publikacji na temat bumerangów i to się liczy.


Do artykułu był dołączony rysunek ładnie pokazujący tor lotu typowego bumerangu (kliknij na zdjęcie , żeby powiększyć):



wtorek, 12 kwietnia 2011

Nowe bumerangi w sklepie Łowcy




Na nowy sezon mamy w sklepie nowe modele bumerangów.
Historia tych modeli trwa już od jakiegoś czasu. Rozmawiałem kiedyś z Krzysztofem Pietrzakiem o jego modelach bumerangów i stwierdziłem, że trochę szkoda że nie robi ich na sprzedaż. Wiadomo - każdy może wziąć plan z jego strony http://boomerangs.prv.pl/ i zrobić jego model samemu. No ale przecież są i tacy, którzy nie mają możliwości zrobienia sobie bumerangu: brak miejsca, czasu, narzędzi, umiejętności, a chcieliby wypróbować jak latają jego modele...
Koniec końców uzgodniliśmy, że jak już będę miał sklep, to zrobię kilka jego bumerangów. Cóż - skończyło się na tym , że zrobiłem wszystkie po kolei. Yetiego zrobiłem już dawno i bardzo mi się spodobał. Na resztę przyszła pora teraz - zaczął się sezon i można było je wypróbować...


Cóż moim zdaniem latają świetnie. Bardzo ładnie zachowuje się Orka, a precyzja Doubli i Cicholota powala. Generalnie jest jak zwykle - wszystkie dwuskrzydłowce wymagają więcej umiejętności niż wielopłaty.
Po pomyślnych testach wymyśliłem do nich malowania odpowiadające ich charakterom, no i są.
Zatem Orka, Glug, Wincraft, Cicholot Yeti i Doubli są już do kupienia w sklepie z bumerangami u Łowcy Bumerangów, a kolejne - tym razem już moje nowe modele - czekają na przetestowanie.

piątek, 1 kwietnia 2011

Poznańskie spotkania z bumerangami



Od tej niedzieli zaczynamy stałe spotkania z wielbicielami powracających patyków!
Oczywiście przy tym sporcie ważna jest pogoda, więc to ona będzie miała decydujący wpływ na to czy spotkanie się odbędzie czy nie. Jednak zawsze trzeba być dobrej myśli. Pierwsze takie spotkanie już w tę niedzielę 3 kwietnia na Cytadeli po 15.00. Więcej szczegółów będzie zwykle na Facebooku - zapraszam.


To na zdjęciu poniżej to również bumerang. Nazywa się Zarbi. Chcesz zobaczyć jak wraca? Przyjdź na Cytadelę!

Zapraszam wszystkich znajomych jak i nieznajomych.


BOOMERANG IS FUN!

poniedziałek, 14 marca 2011

Bumerangi zdobędą wiosnę!!!


Tytuł tego posta to parafraza socrealistycznej lektury z lat 50-tych. Dlaczego? A dlaczego nie?
Fajnie brzmi...




W miniony weekend Wielkopolska rozpoczęła nowy sezon bumerangowy!

Lotnisko Ligowiec powitało nas idealną pogodą - słoneczko, czasami lekki wiaterek (w okolicach 0,5 do 1) więc można było poszaleć :)

Dzięki Darkowi i Beniowi mamy fotoreportaż z Ligowca. Dzięki chłopaki! Ja niestety zawsze zapominam o aparacie...
Panie, choć potrafią całkiem nieźle rzucać zrejterowały po 10-15 minutach ;) - wiadomo ploteczki ponad wszystko !

Rzucali starzy i młodzi:







... zobacz jak zakręca!



Były też porady dla początkujących...

...i kontrola jakości wykonania rzutów

Byli wśród nas i tacy, co ponad zabawę z bumerangami przedkładają literaturę na świeżym powietrzu ;)

Człowiek z powracającym wieszakiem :)

Fachowe spojrzenie na szlify.


Na koniec tego fotoreportażu chciałem jeszcze pokazać, że rośnie nam kadra ostrych zawodników! Na zdjęciach poniżej 9-cio letni miotacz rzuca bumerangiem typu Banan zrobionym z 6-cio milimetrowej sklejki bukowej!!! Model jak na jego wiek dość ciężki wagowo i trudny technicznie, a jednak mu wraca! Oby tak dalej, a za parę lat mistrzostwa IFBA mamy w kieszeni!!!
Proszę zwrócić uwagę na idealną technikę rzutu!


To tyle u nas w okolicach Poznania...

...a tak otwarto sezon w Wągrowcu:


Gratulacje!
Mam nadzieję , że Wągrowiec przedstawi silną ekipę na najbliższe zawody!
Szczegóły już niedługo!

czwartek, 3 marca 2011

Kultura Aborygeńska część 3



Wspomniana we wcześniejszym poście tutaj tarcza nie była jedyną rzeczą wytwarzaną z drewna Mulgi. Jedną z charakterystycznych cech Mulgi to miękkość i łatwość obróbki świeżego drewna i niezwykła twardość i wytrzymałość po jego wyschnięciu, dlatego też używano go do wytwarzania naczyń, włóczni, oraz przedmiotów najczęściej kojarzonych z Australią - bumerangów.

Bumerangi najczęściej wykonywano z gałęzi lub korzeni które były już z natury miały formę właściwych, zakrzywionych kształtów. Kształt ten wiązał się z wytrzymałością na pęknięcia i wyłupania, bowiem zakrzywiony układ słojów gałęzi, zgodny z kształtem bumerangu czynił go bardziej odpornym na uszkodzenia. Oczywiście także dzięki temu kształtowi środek ciężkości był przesunięty poza obrys bumerangu i dzięki temu wirujący bumerang leciał dalej, precyzyjniej, no i uderzał z większą siłą.
Bumerang w codziennym życiu Aborygena miał wiele funkcji: był bronią, instrumentem muzycznym (służył do wystukiwania rytmu), podręczną łopatką, wreszcie gdy był specjalnie ozdobiony stawał się również przedmiotem kultu.
W czasie polowań i walki był miotany z zadziwiającą siłą i precyzją. Opowiadane są niesamowite historie mówiące o tym, że dobry, doświadczony myśliwy potrafi z odległości 500 stóp (ok. 150 metrów) jednym rzutem upolować Czerwonego Kangura, który jest największym przedstawicielem torbaczy. Jako ciekawostkę należy zaznaczyć że bumerangi jako broń były stosowane również w starożytnym Egipcie, Indiach a także... w Polsce. Tak, tak - to właśnie u nas w przełomie Białki pod Krempachami w jaskini na Skale Obłazowej znaleziono najstarszy na świecie bumerang datowany na około 35 tysięcy lat.

Pomimo wielu dziwnych opowieści krążących w literaturze (i nie tylko), bojowy bumerang nigdy nie wracał.
Bumerang powracający został "wynaleziony" najprawdopodobniej przez przypadek, gdy jego wytwórca pomylił się przy wykonywaniu profilu dla typowego bojowego/myśliwskiego bumerangu. Australijskie wykopaliska archeologiczne dowodzą że powracające bumerangi wytwarzano w niewielkich ilościach w porównaniu z bojowymi, z czego wysnuto wniosek że używano ich głównie w celach rozrywkowych.

Równie ważną, a nawet ważniejszą bronią od bumerangu była włócznia, głównie ze względu na swoją uniwersalność - włócznią można "ustrzelić" ptaka, rybę jak i kangura. Trzony włóczni były wykonywane z grubych gałęzi ciosanych do odpowiednich rozmiarów. Jako grotów używano kamieni przymocowywanych łykiem łuszczonym z kory Black Wattle. Aborygeni stworzyli pewien rodzaj "wyrzutni" włóczni, której działanie mogłoby zaskoczyć niejednego współczesnego konstruktora. Zainteresowanych tematem wyrzutni odsyłam do hasła "woomera".

Oczywiście mówiąc o przedmiotach wykonywanych z drewna to trudno nie wspomnieć o innych charakterystycznych przedmiotach takich jak didgeridoo czy Bull-roarer.

Didgeridoo - czyli "buczący kij" to nazwa wymyślona przez kolonizatorów. Nazwa nadana mu przez Aborygenów z plemienia Yolngu to Yidaki. Ponieważ właśnie to plemię uważane jest za "wynalazców" tego instrumentu - to nazwa ta uważana jest za obowiązującą.
Yidaki powstawało zawsze przy pomocy natury. Jest to zwykle pień młodego drzewa wyjedzony od środka przez białe mrówki (termity) - to znacznie ułatwia twórcy dalszą obróbkę. Wytwórca idąc w busz wybiera odpowiedni pień (lub gałąź) i stuka w nią, wsłuchując się w odgłos. Jeżeli środek pnia jest wystarczająco wyjedzony - ścina go. Insekty są usuwane ze środka, który następnie jest oczyszczany i jeśli trzeba powiększany. Koniec tworzący ustnik jest często oklejany woskiem pszczelim. Didgeridoo posiada głęboki, dudniący głos w granicach częstotliwości 70 Hz. Są to dźwięki niskie, spokojne, sprzyjające kontemplacji. Być może dlatego Aborygeni uważają że ten instrument ma również właściwości lecznicze. Jest to najprawdopodobniej pierwszy instrument dęty jaki powstał na Ziemi. Gatunkiem najczęściej wykorzystywanym do wytwarzania Yidaki był Stringybark (Eucalyptus Tetradonta) - jeden z gatunków Eukaliptusa. Ciekawostką jest, że Yidaki jako przedmiot symbolizujący męskość nie mogło być używane przez kobiety. Instrument wykonany zgodnie z ceremoniałem nabierał magicznej mocy. Samo dotknięcie instrumentu, nawet przypadkowe, miało przynieść na kobietę duże nieszczęście.


Indonezyjskie Didgeridoo zrobione z bambusa.


Kolejnym przykładem przedmiotu kultu to święte tabliczki "Inma", znane też jako "Czuringa" czy z angielska "Bull-roarer". Polskie tłumaczenie "ryczywół" osobiście nie bardzo mi odpowiada. Wolę pozostać przy oryginalnych określeniach.
Myślę że większości znana jest scena z filmu "Krokodyl Dundee II", gdzie główny bohater bierze do ręki deseczkę ze sznurkiem, a zapytany: " co robisz" odpowiada "idę zatelefonować". To oczywiście żart, ale sam przedmiot ma duże znaczenie dla Aborygenów. Jest to kawałek drewna najczęściej Mulgi, obrobiony w opływowy kształt. Na jednym z końców posiada otwór, przez który przeciągnięty jest sznurek. Gdy drugi koniec sznurka chwycimy do ręki i zaczniemy nim obracać wokół siebie ta poprzez ruch obrotowo-wirujący deseczka będzie wydawać odgłos. Zwykle w czasie zebrań starszyzny plemiennej, kilku mężczyzn otaczało święte miejsce spotkań i "grało" na Inmach. Dźwięk ten oznaczał iż osobom niepowołanym nie wolno wchodzić na ten obszar. Same tabliczki pokryte odpowiednimi rytami stanowiły przedmiot święty, na który mogą patrzeć tylko wybrani.


Inma mojej roboty, mocowana na mocnej szewskiej dratwie:


Jakkolwiek by nie traktować tradycyjnych wierzeń ludów Australii, należy mieć do nich szacunek. Warto też zwrócić uwagę jak blisko natury były ludy aborygeńskie, czego nam ludziom cywilizacji dziś bardzo często brakuje. Gonimy co dzień za złudą śpieszymy do tak naprawdę nie wiadomo czego, a gdy wywalczymy wolny czas dla siebie, to najczęściej zabijamy go siedząc przed telewizorem, komputerem, w dusznym kinie lub jakiejś zadymionej knajpie. Może jednak warto raz na jakiś czas przerwać tę pogoń, wyjść na świeże powietrze, porzucać trochę bumerangiem, "zatelefonować" dla zabawy bull-roarerem, lub pobuczeć na Grzmiącym Patyku?
Z pewnością jest to dobry sposób aby się "odstresować" i zapomnienieć choć na chwilę o współczesnej zagonionej cywilizacji...

poniedziałek, 21 lutego 2011

Drzewo w kulturze Aborygenów cd.



Jak obiecałem we wcześniejszym wpisie wracam do tematu. A to temat rzeka. Skończyłem na Bush Lolies z drzewa Mulgi, tak więc dzisiaj - jedzenia ciąg dalszy :)

Jabłka Mulgi pomimo swojej nazwy to nie owoce jak wskazywałaby nazwa, lecz galasy, które wytwarza roślina podrażniona przez insekty. Jednak te tak zwane "jabłka" uważane są przez Aborygenów za szczególny przysmak. Ponoć miąższ ma bardzo delikatny smak i rozpływa się w ustach...

Również nasiona tej akacji stanowiły bardzo pożywne jedzenie, głównie ze względu na dużą zawartość tłuszczu i bardzo wysoką obecność białka niespotykaną w takiej ilości w innych roślinach. Dla pszenicy durum typowa ilość białka to około 10% podczas gdy w nasionach akacji to 20 - 30 %. Nasiona zrywano bezpośrednio z drzewa lub zbierano z ziemi. Po oczyszczeniu i oddzieleniu od łusek były wstępnie opiekane, mielone na mączkę i po dodaniu wody jedzone pod postacią pasty. Z takiej mączki wypiekano też placki, do których nie trzeba było używać tłuszczu ani białka jaj z uwagi na dużą zawartość tych składników w samej mączce.

Należy także zaznaczyć iż liście i młode gałązki Mulgi były wykorzystywane w celach leczniczych. No ale wspominając o naturalnych lekach Aborygenów trudno nie napisać o Tea Tree (łac. Melaleuca alternifolia) - niesłusznie nazywanym drzewem herbacianym. Nazwa potoczna ponoć wzięła się stąd że członkowie ekspedycji Jamesa Coocka pomylili młode drzewa z krzewami herbacianymi.
Lecznicze i antyseptyczne właściwości olejku tej rośliny zostały "odkryte" na nowo przed drugą wojną światową. Olejek tej rośliny oczywiście pozyskuje się z liści - najłatwiej go pozyskać ew ten sposób. Obecnie w sprzedaży jest coraz więcej produktów zawierających jako główny składnik właśnie olejek Tea Tree. Jego właściwości są znane Aborygenom od wieków. Podobnie jak za dawnych czasów tak i teraz służy do leczenia trudno gojących się ran, oparzeń, grzybicy.
Przez Aborygenów był stosowany również przy ukąszeniach owadów, stłuczeniach i zakażeniach skórnych, przeziębienia, bólu głowy, bólu zęba. Zmięte, zgniecione liście przykładano do chorych miejsc, lub robiono wywar, który służył do płukania rany lub ust.
Dziś olejek tego drzewa stosuje się także w produktach kosmetycznych takich jak szampony, mydła czy kremy.

Zdjęcie plantacji Tea Tree


Trudno też pominąć znaczenie lecznicze Acacii mearnsii (zwanej popularnie Black Wattle - Czarna Wiklina).
Aborygeni do inhalacji chorych używali kadzidła ze zmielonej kory tej rośliny.

Oczywiście drzewa to nie tylko źródło lekarstw i pożywienia. Kora Black Wattle rozdwojona wzdłuż włókien służyła do wyrobu wszelkiego typu koszy oraz bardzo ważnej rzeczy - wiązania łupanych kamieni jako grotów do włóczni. Jej giętkie gałęzie były podstawą konstrukcji chat, które następnie "oklejano" gliną, bądź pokrywano korą i liśćmi.

Na listkach i gałązkach Mulgi często pojawia się nalot - biała sypka substancja, która była używana jako źródło żywicy klejącej części narzędzi i naprawy pęknięć w drewnianych naczyniach.

Na dziś wystarczy. Pozostało mi jeszcze zamknąć "temat drzewny" tym co nas najbardziej interesuje :) no ale to już w następnym razem.

środa, 9 lutego 2011

Kultura Aborygenów - temat na niepogodę



Pogoda niestety nie sprzyja testowaniu nowych bumerangów. Wietrznie, wilgotno, pochmurno.
Udało mi się ostatnio stworzyć i przetestować tylko jeden nowy model - bumerang Walentynkowy. Można go zobaczyć tutaj LINK .
Pozostaje tylko wymyślać nowe modele, robić prototypy a z testami poczekać na sprzyjającą pogodę.

Tymczasem korzystając z tej niepogody chciałem napisać parę słów o naszych "braciach w bumerangu" - Aborygenach, a konkretnie o ich stosunku do drewna.

Aborygeni odnoszą się z dużym szacunkiem do drzew i drewna, podobnie jak do wszystkiego co stworzyła otaczająca nas przyroda. Jest to lud, który jak żaden inny na świecie, potrafił całkowicie utożsamić się i w bezkonfliktowy sposób współżyć z Naturą. Kultura Aborygenów opierająca się na zasadach scalenia się z otaczającym środowiskiem, trwała niezmieniona do czasu przybycia kolonizatorów. Warto przy tym pamiętać że rdzenni mieszkańcy Australii zamieszkują ją od około 40000 lat.

Korzystanie ze środowiska naturalnego na sposób zachodni, jest bezsensownym barbarzyństwem z punktu widzenia tradycji Aborygenów. Według nich wszystko co nas otacza powinno być traktowane z szacunkiem. Pomińmy jednak traktowanie środowiska jako całości, gdyż to drzewo i drewno jest tutaj moim głównym tematem.

Otóż drzewa były darzone szczególnymi względami. Już w wierzeniach są one bardzo ważnym ogniwem, bowiem drzewo jest symbolicznym łącznikiem pomiędzy światem Nieba a światem Ziemi.
W życiu codziennym Aborygenów drzewo zarówno jako roślina i jako materiał drzewny były bardzo ważne. Gatunki drzew z których korzystano najczęściej i w szerokim zakresie to Mulga, Black Wattle, Eukaliptus i Tea Tree.

Mulga (łac. Acacia aneura) to bardzo ciekawy gatunek akacji, występujący dość obficie na kontynencie australijskim. Warto o tym wspomnieć ponieważ odkryto tam i opisano już ponad 1000 (tak, tak - tysiąc) gatunków akacji, a botanicy uważają że na niezbadanych dotąd terenach, kolejne gatunki nadal czekają na odkrycie.
Pospolita nazwa tego drzewa - Mulga - pochodzi z języka Aborygenów i oznacza wąską poręczną tarczę wykonaną z drewna tego właśnie gatunku.

Na zdjęciu jedna z wielu postaci w jakich występuje Mulga.
Klik w zdjęcie to link do Wikipedii z informacjami o Muldze. Tam też więcej zdjęć.


Drzewa Mulgi były dla Aborygenów bardzo ważnym źródłem pożywienia.
Na drzewie Mulgi żeruje pewien gatunek czerwia (Psylloidea), który (w celach ochronnych) wytwarza wydzielinę. Wydzielina jest ponoć bardzo słodka, a po zebraniu jej do naczynia i dodaniu wody otrzymywano orzeźwiający napój.
Okaleczone drzewo Mulgi wydziela soki, które również są bardzo słodkie. Aborygeni często wysysają je bezpośrednio z pnia. Gdy wydzielina się utwardzi (w podobny sposób jak żywica naszych drzew iglastych) zbierają ją używając jej później jako słodzika, bądź do ssania jako cukierek. Wydzielina ta była również jadana przez wczesnych kolonizatorów , którzy nazwali taką utwardzoną grudkę Bush Lolies - lizaki z buszu.

Ależ się rozpisałem. Na dzisiaj skończę, żeby nie przynudzać. Wrócę do tematu wkrótce.
Obiecuję.

wtorek, 18 stycznia 2011

Konkurs na gadżet poznański roztrzygnięty

Konkurs na gadżet miasta zakończony. Bumerangi niestety przepadły, ale to nie ich koniec.
Zbyt dużo się nad nimi napracowałem , żeby ot tak je cisnąć w kąt. A zatem projekt będzie szedł swoją drogą niezależnie od wyników konkursu :)
... no i ktoś inny na tym zarobi ;)

Oto linki do artykułów w Wyborczej po konkursie:
http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36001,8945675,Kup_sobie_pamiec_z_Poznania__Albo_torbe.html

http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36001,8951252,Mieszko_atrakcyjny_jak_Chopin.html

Poza tym Wyborcza wymyśliła sondę na temat gadżetów
http://poznan.gazeta.pl/poznan/9,36001,4908342.html

Tylko nie wiem dlaczego nie ma tam zdjęcia ŻADNEGO z moich bumerangów.
Pozdrawiam wszystkich, którym nasuwa się spiskowa teoria...
Ma ktoś jakieś pomysły o co w tym chodzi?

***

środa, 12 stycznia 2011

Bumerangi na WOŚP !!!

Łowca Bumerangów też gra z Jurkiem w Orkiestrze!

Na aukcjach Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy można wylicytować bumerangi od Łowcy Bumerangów.
Zapraszam na aukcje bumerangów:
KILLER
http://aukcje.wosp.org.pl/show_item.php?item=475894

LIZZY
http://aukcje.wosp.org.pl/show_item.php?item=475912

YETI
http://aukcje.wosp.org.pl/show_item.php?item=475923


niedziela, 9 stycznia 2011

Sklep z bumerangami

No i stało się.
Łowca bumerangów ma swój sklep internetowy z bumerangami wszelkiej maści. Są w nim bumerangi dla dzieci, bumerangi ozdobne, bumerangi tradycyjne i wieloskrzydłowe.
Póki co są to bumerangi zrobione ze sklejki lotniczej, brzozowej, certyfikowanej GL, oraz zwykłej sklejki jednorodnej brzozowej. Wkrótce będą też bumerangi z ABS i innych tworzyw.
Zapraszam do zakupu tych nietypowych, niecodziennych prezentów.
Można też oczywiście zamówić bumerang w nietypowym wykończeniu lub z napisem - dedykacją.
Z każdym miesiącem będzie przybywać nowych modeli, jak i sposobów malowania.

Zapraszam!
Sklep z bumerangami już otwarty!

wtorek, 4 stycznia 2011

Bumerangi w Gazecie Wyborczej

Na koniec zeszłego roku - miła niespodzianka. Bumerangi zdobywają prasę!
Gazeta Wyborcza w miłych słowach opisała mój udział w konkursie na poznański gadżet.
Właśnie o to chodzi - aby wirus bumerangowy się rozprzestrzeniał. To naprawdę niesamowite, że tak fantastyczny sport jest tak mało znany i mało popularny w Polsce.
Cóż będziemy pracować nad tym dalej i siać ziarno prawdy :)
Póki co - bumerangi górą! ...i dosłownie i w przenośni ;)



Countomat - licznik oraz statystyki webowe (Statystyki i Analiza danych, Wykresy, Licznik, Dane statystyczne)